niedziela, 15 stycznia 2017

• PROLOGUE •

Znalezione obrazy dla zapytania NINA DOBREV 500X200
        Dzisiaj mijają dwa miesiące odkąd straciła rodziców w wypadku samochodowym. Trzynasty dzień miesiąca od teraz ją przytłacza. Wszystkie myśli i doznania do niej wracają. Nie może sobie z nimi poradzić. Została sama sobie w wielkim mieście. Nie miała tutaj żadnej rodziny. Szkołę porzuciła, więc oddaliła się także od znajomych. Dzień w dzień siedziała w czterech ścianach, cicho szlochając. Zdarzało się jej wychodzić z domu, ale tylko z konieczności. Musiała załatwiać sprawy dotyczące rodziców. Pogrzeb zorganizowała sama, nawet już nie pamięta jak załatwiała wszystkie formalności. Była od tego czasu jak chodzące zombie. 
        Brak apetytu, nerwy, stres - sprawiły, że schudła. Jej ciało tworzyły tylko wystające kości i skóra. Brak snu także robił swoje - worki pod oczami, ciągłe przemęczenie. Wyglądała jak wrak człowieka. Jednak parę dni temu wszystko zaczęło się zmieniać. 
        Miesiąc temu, błąkając się po domu i pakując wszystkie rzeczy rodziców do pudełek, natknęła się na notes ojca. Przewertowała kilka stron, aż natknęła się na numer telefonu do niejakiej Izabelli Gesselle. Wszystko wskazywało na to, że ojciec miał siostrę, o której nigdy nie słyszała. Możliwe, że zanim pojawiła się na świecie, urwali ze sobą kontakt. Usiadła na łóżku i chwyciła za telefon. Szybko wykręciła do owej kobiety numer, ale nie nacisnęła słuchawki. Dopiero teraz naszły ją pytania. Co jeśli ta Izabella nie uwierzy, że jestem córką jej brata Adam'a? A może ona nawet nie wie, że w ogóle istnieje? Skasowała numer, a telefon odłożyła na poprzednie miejsce. Twarz schowała w dłoniach i cicho westchnęła. Sama nie wiedziała już co robić. 
       Następnego dnia nie mogła się na niczym skupić. Porzuciła pakowanie ostatnich rzeczy rodziców i postanowiła tym razem zadzwonić do Izabelli. Kobieta odebrała i potwierdziła, że jest siostrą Adam'a, jej ojca. Wyjaśniła kim jest, powiedziała o śmierci rodziców. Obie szlochały do słuchawki, aż w końcu usłyszała słowa: jeśli tylko chcesz, możesz zamieszkać razem ze mną. Dawno żadne słowa, aż tak jej nie uszczęśliwiły. Zgodziła się i postanowiła wyjechać do Mystic Falls.
        Tego trzynastego dnia miesiąca miało się wszystko zmienić. To właśnie dzisiaj zacznie nowe życie w Mystic Falls u boku ciotki Izabelli. Podniosła się w łóżka, z którego od razu ściągnęła pościel i przykryła je białym prześcieradłem. Cały dom był nimi ozdobiony, wszystkie pomieszczenia były już takie puste. Brak książek na regałach, które mama uwielbiała czytać. Brak dokumentów i innych przydatnych rzeczy w gabinecie taty. Spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiątą. Miała cztery godziny na dotarcie na lotnisko. Udała się do łazienki, gdzie wzięła szybki, ale za to zimny prysznic, aby się do końca rozbudzić. Następnie zrobiła sobie delikatny makijaż i ubrała się w jasne jeansy oraz zgniłozieloną bluzkę. Minęła dopiero niecała godzina, a kobiety z nieruchomości nadal nie było. Postanowiła sprzedać dom, a właściwie już to zrobiła. Cieszyła się, że znalazł się ktoś chętny, a pieniądze zawsze się jej przydadzą, bo nie chciała żyć na koszt ciotki, której w zasadzie nie znała. Po chwili rozległ się dźwięk telefonu, który szybko odebrała.
— Dzień dobry, ciociu — powiedziała radośnie. — Tak, niedługo wychodzę z domu i jadę na lotnisko, wolę być tam wcześniej. Dam Ci znać zanim wystartujemy, dobrze?
     Przeprowadziły jeszcze krótką rozmowę, ale musiały ją przerwać, bo rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyła je, a przed progiem stała elegancko ubrana kobieta, która przedstawiła się jako Josette King, i że jest z biura nieruchomości. Wpuściła ją do środka. 
— Jeszcze dzisiaj wpłyną na pani konto pieniądze ze sprzedaży domu — uśmiechnęła się lekko kobieta. — A już za tydzień wprowadzi się tutaj rodzina, nie mogą się doczekać.
— To świetnie — odpowiedziała od niechcenia podczas zakładania szarej, długiej bluzy na ramiona. — Zaraz oddam pani kluczyki, tylko jeszcze raz przejdę się po domu, bo może czegoś zapomniałam — dodała, aby dać jej do zrozumienia, że chce pozostać tu jeszcze chwilę sama. 
     Kobieta zniknęła za drzwiami domu, a ona odwiedziła każde pomieszczenie. Dokładnie ilustrowała każdy kąt domu, aby nie zapomnieć jak wyglądał. Stanęła w końcu w korytarzu i zarzuciła torbę na ramię, a w rękę walizkę. Łzy stanęły jej w oczach, ale postanowiła nie wypuszczać ich na światło dzienne. Szybkim krokiem wyszła z domu i zamknęła ostatni raz drzwi kluczem, który oddała pani King. Kobieta lekko się do niej uśmiechnęła. 
— Dziękuję bardzo i życzę pani powodzenia w dalszym życiu — powiedziała i odeszła.
     Trzy godziny później siedziała już w samolocie, wcześniej dając znać ciotce, że właśnie wchodzi do samolotu. Czekała ją sześciogodzinna podróż z masą ludzi. Założyła słuchawki na uszy i oddała się w ramiona Morfeusza. Przynajmniej tak jej szybciej czas minie. 
     Wylądowali na lotnisku, była przemęczona, ale szczęśliwa, że to już koniec tej męczarni. Odebrała swoje bagaże i ruszyła w kierunku wyjścia. Ludzie stali wyczekując swoich najbliższych. Wśród tłumu zobaczyła kawałek tektury z napisem „Callissa Gesselle”. Lekko się uśmiechnęła, mimo iż stres zjadał ją od środka. Podeszła bliżej kobiety, która patrzyła na nią, jakby spodziewała się kogoś innego, jednak po chwili również posłała jej uśmiech. 
— Dobry wieczór, ciociu — powiedziała. — Jestem Callissa.


♣♣♣
Witam Was, ruszyłam z nowym blogiem, skoro „The story of Madeline and Dean” się powoli kończy. Mam nadzieję, że ta historia również przypadnie Wam do gustu. Nie wiem, czy prolog wyszedł jak powinien, ale pisałam go już 6 razy. Nie rozpisuję się już, więc... Do zobaczenia przy następnym rozdziale! ♥

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że założyłaś kolejnego bloga. Ale liczyłam na ff potterowskie. Ale nie obrażam się. Prolog bardzo mi się spodobał. Polubiłam Callissę.
    Czekam na rozwinięcie, kochana.
    All the love xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, że zajrzałaś :)
      Tematykę potterowską chyba już zostawię za sobą. Co miałam o tym wypisać to wypisałam i nie bardzo myślę do niej wrócić.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hej mam prozbę wiem,że bardzo lubisz Dena ale czy gówna bohaterka mogłaby być z Samem proszę blog wciąga kolejna swietna historia zgłoś blog do katalogu opowiadań o wampirach pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety żadnych zmian nie mogę już wprowadzić, bo mam wszystko przemyślane.
      Dziękuję bardzo, pozdrawiam!
      P.S. Zapisałam się i czekam na dodanie ;)

      Usuń
  3. Powiem że pomysł mi się podoba! Zobaczymy co wydarzy się dalej. Jestem ciekawa tej ciotki czy jest dobrą kobietą czy o coś jej chodzi. Życzę weny i lecę czytać dalej!

    Meredith. ( dawniej Olga )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozytywny komentarz, ale także za krytykę, która również jest ważna! Nie bójcie się wyrażać swojego zdania, liczę na szczerość!